Fragment z listu do rodziny:
Wczoraj nad ranem przyjechałyśmy z Julką do Warszawy. Całą podróż spałyśmy, więc minęła szybko i w miarę komfortowo.
Julia bez żadnych protestów zniosła pobudkę o 4.00, ubieranie i poszukiwania tramwaju, aby udać się na drugi koniec Warszawy. W czasie tej podróży z jedną przesiadką była kierownikiem wycieczki. To ona pilnowała kiedy wysiąść, słuchając komunikatów nadawanych w tramwaju i autobusie. Nie narzekała i z energią wędrowała po ciemych ulicach. Zresztą Warszawa o tej porze tętni życiem, na przystankach ludzie, w komunikacji miejskiej także. Wielu z nich już tak na poważnie spieszących się do pracy. Gdyby dotarłyśmy na miejsce Pani domu przywitała nas ciepłą herbatką. Moja Julka zapytana o podróż odpowiedziała radosnym "dobrze". Poszłyśmy spać :-)
Na 14.00 wybrałyśmy się do kina. Julia pierwszy raz była w takim dużym kinie na pełnometrażowej bajce. Oglądałyśmy Zambezie w 2D. Było super i cały projekt zrobił na niej ogromne wrażenie, choć mam świadomość, że gdyby to był film o dowolnej księżniczce to emocje byłyby jeszcze większe :-) Wniosek taki, że muszę ją częściej zabierać do kina.
Po kinie wróciłyśmy do domu odpocząć i spokojnie spędzić wieczór.
Zjadłyśmy pyszne pierogi domowe zakupione w barze "Pierożek" k/domu Julii. Obiad za 4,20 dla 2 osób to nie lada gratka i do tego bardzo smaczny.
O 18.00 moje dziecko postanowiło wziąć kąpiel (co trwało 40 minut) i powoli zmierzała w kierunku łóżka wyraźnie zmęczona.
W domu Julii czujemy się bardzo dobrze. Każda szafka jest oklejona karteczką, na której mamy spis zawartości. Jest nam tutaj bardzo miło i wygodnie, a dodatkowy plusem jest sprawna komunikacja z tego miejsca w dowolny koniec Warszawy.
Dzisiaj planujemy się wybrać do CNK, bo to w zasadzie najważniejszy cel naszej wyprawy :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz