czwartek, 20 grudnia 2012

Pierwszy antybiotyk

Juleczko
Na początku października miałaś ospę córeczko, ale zniosłaś to bardzo dzielnie.
Dzisiaj dostałaś swój pierwszy w życiu antybiotyk, bo rozbolało Cię uszko. Jest to dla mnie duże przeżycie, ale nie mogę ryzykować ewentualnych powikłań. Wczoraj cały dzień leżałaś z gorączką i bólem prawego ucha, a dzisiaj już biegałaś po domu i poprosiłaś o ugotowanie klusek śląskich z mięskiem i sosikiem. Od 9:00 rano czekałaś na ten obiad :-)
Życzę nam dużo zdrowia na te święta. Zresztą ten czas, który siedzimy w domu upływa nam bardzo przyjemnie - na wspólnym tuleniu, czytaniu, robieniu prac plastycznych i matematyce.
Uwielbiasz liczyć, dodawać i bawić się liczbami :-) Poza tym cięgle doskonalisz pisanie. Znasz już prawie cały alfabet i wszędzie widzisz litery. Twój rozwój jest dla mnie tajemnica i sprawia mi niesamowitą radość obserwowanie jak codziennie zdobywasz nową wiedzę, doświadczenie i jaką sprawia Ci to radość.

piątek, 2 listopada 2012

Literkowo

Julia ma wewnętrzną potrzebę analizowania, nazywania i odwzorowywania liter. Od wczoraj jest jak w transie i ciągle chciałaby pisać :-) Samogłoski zna od dawna, a niektóre wyrazy - MAMA, TATA, JULIA, MARYSIA, BABCIA także rozpoznaje od kilku miesięcy. Z literkami bawiłyśmy się etapami, w zależności, czy Julia miała ochotę czy nie. Łączyłam metodę Domana z metodą profesor Cieszyńskiej, ale wolną wolę w to czy się uczyć i jak się bawić zostawiałam córce. Zresztą, ona jest taka asertywna i zdeterminowana, że doskonale wie, co i kiedy ma ochotę robić, więc jakieś tam moje sugestie czy propozycje i tak na nic by się zdały, gdyby Julia była przeciwna ;-)
Myślę, że przedszkole przyczyniło się do jej obecnej fascynacji pismem, bo od dłuższego czasu przynosi do domu po kilka kartek zapisanych różnymi literami i cyframi. Wypełniała też strony w Elementarzu do nauki pisania, zapisuje słowa na tablicy, rozpoznaje słowa w serii z Zakamarków o Bincie, Lalo i Babo i sylaby w zeszytach Cieszyńskiej, a od wczoraj pisze w Wordzie. 





poniedziałek, 22 października 2012

Ospa

Na początku października Juleczka przechodziła ospę. Zanim się zorientowałam, że to ospa - Julia przez tydzień chodziła do przedszkola i zaraziła dzieci, które jeszcze nie chorowały. No więc ja, genialna matka dopiero trzeciego dnia pojawiających się tu i ówdzie kropek załapałam, że to może niekoniecznie są ugryzienia komara... :D
W każdym razie spędziłyśmy bardzo miły tydzień w domu na pieczeniu, układaniu puzzli i pracach plastycznych.
Potem był mały kryzys w chodzeniu do przedszkola, ale po ponownej adaptacji Julia z nowym zapałem maszeruje rano na spotkanie z dziećmi.











sobota, 8 września 2012

Pierwszy tydzień przedszkola

Julia rozpoczęła swój nowy etap w życiu łagodnie i radośnie. Przez trzy pierwsze dni była bardzo entuzjastycznie nastawiona a w czwartek miała mały kryzys. Na szczęście rozstałyśmy się spokojnie i bez łez. Prosiaczek został zabrany do przedszkola jako chustka do nosa i dzielnie pełnił swoją funkcja w dwóch ostatnich dniach.
W piątek były już zajęcia z angielskiego i rytmiki, a po powrocie Julia przez trzy godziny bawiła się w swoim pokoju w przedszkole ;-)
Posiłki zjada chętnie, piosenki śpiewa, angielski jej się podoba, pani jest miła, dzieci są empatyczne... Ufff... Jesteśmy dobrej myśli!

Julia jest w grupie Grzybków :-)
A to jest jej pierwsza praca plastyczna wywieszona w szatni.

Lista teatrzyków zaplanowanych na cały rok

poniedziałek, 3 września 2012

Przedszkolak

Ależ miałyśmy dziś fantastyczny dzień! Julia spędziła część dnia w przedszkolu. Ja byłam zdenerwowana, ale starałam się być dzielna. Całus na pożegnanie i już jej nie było. Julia uwielbia obserwować, zajęła się więc analizowaniem sali, koleżanek i kolegów i przestała mnie widzieć, chociaż jeszcze chwilę rozmawiałam z Panią Moniką. Przyszłam po nią po obiedzie. Radośnie się przytuliła, a potem już trwał słowotok i powoli dowiedziałam się wszystkiego: śniadanie i obiad były smaczne i zjadła z apetytem, bawiła się w nowe zabawy, jedna dziewczynka ciągle płakała, bo tęskniła do swojej mamusi, każde dziecko ma swoją szufladę w sali, gdzie może chować swoje prace plastyczne.
W domu czekała na nią niespodzianka :-)

 

Po południu byłam z córką na Dziecięcej Akademii Lekkoatletycznej (DAL). Ja biegałam, ona uczestniczyła w zajęciach. Była najmłodsza wśród uczestników. Radzi sobie świetnie, dzielnie znosi porażki sportowe, czyli fakt, że nie zawsze wygrywa i nie zawsze jest pierwsza. Super znajduje się w sytuacjach rywalizacji drużynowej, choć zespół, w którym gra ma niewielkie szanse, aby wygrywać ;-) Dzieci ją wspierają, a pani trener ma wspaniałe podejście do maluchów. No i mogła się wybiegać, bo w przeciwnym wypadku zagadałaby mamę na śmierć :D





poniedziałek, 27 sierpnia 2012

R w strychu

Dzisiaj rano, wybierałyśmy się z Julią na poddasze powiesić górę prania po wakacjach w Brennej. Julia powiedziała strych i bardzo dumna zaczęła powtarzać to słowo w kółko :-)
Pięknie dźwięczy R kiedy córka mówi strych i wiatr i inne słowa gdzie jest połączenie "t" i "r". Czekam na dalsze doskonalenie literki R w wymowie i pracuje poprzez zabawę nad wymową S, C, Z bo czasami Julia zamiast wymieniowych liter mówi SZ, CZ, RZ ;-)

czwartek, 26 lipca 2012

Browarek na Jurze

Browarek to takie magiczne miejsce odkryte przez naszych bliskich znajomych. Działka znajduje się na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i jest pięknie położona. Z jednej strony graniczy z lasem, a po przeciwnej z nitką kolei PKP (Warszawa-Katowice), natomiast po bokach z rzeką Białką i lasem :-) W tym roku byliśmy tam już po raz trzeci.
Galerie zdjęć: Browarek 2009, Browarek 2010, Browarek 2012.

Bardzo lubię te wspólne pobyty, bo dzięki nim Julia może spędzać całe dnie na świeżym powietrzu i z innymi dziećmi. Obserwuję jak radzi sobie w relacjach z innymi, walczy o swoją przestrzeń, uczy się rywalizacji, poznaje nowe zabawy, doświadcza nowych rzeczy. Każda podróż, wyjazd i wycieczka to dla maluchów wielki krok w rozwoju, nabywaniu  nowych umiejętności i poznawaniu świata. Po każdym powrocie widzę te nowe osiągnięcia i wiem, że podróże uczą szybciej i lepiej niż cała dydaktyka świata :-)

Co robiłyśmy? Zbierałyśmy maliny i jagody leśne, chodziłyśmy na długie spacery, oglądałyśmy zamki (Mirów, Bobolice, Morsko), kąpałyśmy się w jeziorze (Kostkowice), biegałyśmy, skakałyśmy i cieszyłyśmy się każdą pogodą jak nam się trafiła :-) Było fantastycznie!










sobota, 14 lipca 2012

Stożek - Soszów - Wielka Czantoria z Julią

Po czerwcowej wyprawie na Przełęcz Salmopolską oceniliśmy, że Julia bez problemu poradzi sobie z poważniejszą trasą. Wczoraj o 5.00 wyruszyliśmy do Wisły. Po 6.00 wychodziliśmy na Stożek z Wisły Dziechcinki. O 8.15 jedliśmy śniadanie w schronisku na Stożku nasyceni wcześniej pięknymi widokami wznoszącego się coraz wyżej słońca, fantazyjnych chmur i statecznych szczytów górskich. Na początku naszej wędrówki trochę padało, ale dzięki temu las i trawa mieniły się wszystkimi barwami tęczy w porannym słońcu.


widok ze Stożka

śniadanie w schronisku na Stożku
Potem ambitni rodzice postanowili zejść ze Stożka czeskim niebieskim szlakiem, co było z Julią niezłym przeżyciem ze względu na ostre zejście [obok koło zataczał spokojnie żółty i pewnie bylibyśmy nim szybciej]. Dalej szliśmy piękną widokową trasą w kierunku Soszowa, gdzie pod schroniskiem spotkaliśmy się z innymi uczestnikami tej wyprawy. Julce dużą frajdę sprawiało to, że wędruje linią graniczną pomiędzy Polską a Czechami. Stworzyło to wiele okazji do rozmów o państwach, granicach i narodowościach. Momentami była tak zadziwiona, że zamyślała się na kilka chwil ;-)


Julia na słupku granicznym na samym szczycie Stożka Wielkiego
w drodze na Soszów


konsultacje
Po drugim śniadaniu przy schronisku na Soszowie ruszyliśmy na Wielką Czantorię. Ostatni odcinek tej części podróży był stromy, nieco trudny dla małych nóżek ze względu na upał i dość nużący. Pomagały rozmowy o turystach i kulturze w górach, czyli mówieniu na szlaku "dzień dobry" ;-) Została także przypomniana legenda o Wielkim Czantorze i dwóch pięknych pannach Białej i Czarnej. Żeby zachować ciągłość edukacyjną trzeba by się teraz wybrać na Baranią Górę! Przy okazji Julia objadła się leśnych jagód i malin.

posiłek na słupku granicznym

leśne maliny

ostatnie podejście na Czantora

Wielka Czantoria zdobyta :-)

Z Wielkiej Czantorii schodziliśmy wszyscy bardzo sprawnie i szybko, a Julkowe nóżki pędziły co sił do stacji kolejki, skąd zjechałyśmy wyciągiem krzesełkowym. Córka nie bała się, była zachwycona tym co widzi w dole i z wyraźnym smutkiem zeszła na ziemię z ławeczki. Na samym dole mogłyśmy jeszcze poobserwować zawody MTB o Puchar Polski oraz Puchar Centralnej Europy w kolarstwie górskim cross-country format olimpijski.

"długo oni jeszcze tak będę gadać..."

zjazd kolejką :-)


Podsumowanie taty:

1. Z Wisły Dziechcinki na Stożek, potem Soszów i Wielka Czantoria.
2. Tempo Julki = tempo PTTK (czyżby Przelotowe Tempo Turysty Kurdupla?), Stożek > Czantoria planowo 3:30, wyszło ok. 3:25 marszu, nie licząc postojów.
3. Razem ok. 14,5km, czas marszu 5h.
4. Na smutki precelki, precelków pełne kieszenie

zapis trasy na endomono
zdjęcia na picasie

niedziela, 1 lipca 2012

1. rodzinna wycieczka rowerowa 2012

Wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i o 8.30 ruszaliśmy w trasę :-) Celem wycieczki była Msza Św. w Grocie Lourdzkiej w Panewnikach. Dzień zapowiadał się bardzo upalnie, więc zdecydowaliśmy się na wcześniejszy rekonesans po okolicy, aby po nabożeństwie zmykać prosto do domu. Bardzo lubię te wspólne wyjazdy. Julia obserwuje przyrodę, świat i fascynujący ją ostatnio horyzont ze swojego fotelika, czasami zatrzymujemy się aby dotknąć zboża lub zebrać materiał do domowych eksperymentów i badań. Zapis trasy tutaj.
Po tak aktywnym poranku, spędziliśmy leniwe popołudnie czytając i robiąc wprawki do pisania (wypełnianie książeczki ze szlaczkami).



sobota, 30 czerwca 2012

Sekret Eleonory

Dziś miałyśmy z Julią pierwszy wspólny wieczór filmowy. Sekret Eleonory od dawna czekał na odpowiednią chwilę. Oglądałyśmy z projektora na ścianie, leżąc wtulone w siebie na naszej czytelniczej sofie. Julka była bardzo przejęta i podekscytowana, siedziała cichutko, jak zaklęta i co jakiś czas z zapatrzenia wyrywała się rozpoznając kolejne postaci z książek :-)
Film jest piękny pod względem estetycznym i fabularnym. Warto zobaczyć go wspólnie z dzieckiem, a my wrócimy do niego jeszcze nie jeden raz!

Mały Gutek - Sekret Eleonory

Opis filmu (Źródło: Mały Gutek)


„Sekret Eleonory” to animowana podróż do magicznego i bajkowego świata książek, gdzie znakomite postaci, znane każdemu małemu czytelnikowi, ożywają, a czytanie staje się umiejętnością na wagę złota. Rodzina małego Nataniela dostaje w spadku po cioci Eleonorze dom wraz z bogatą biblioteką. Problemy finansowe rodziców chłopca sprawiają, że bezcenne książki, a w tym pierwsze wydania bajek Perraulta i baśni braci Grimm, mają zostać sprzedane. w chwili kiedy Nataniel odkrywa, że biblioteka cioci Eleonory ma niezwykłą moc, zaczyna szukać sposobu by ocalić książki oraz ich bohaterów dla kolejnych pokoleń. Pomagają mu w tym m.in. Alicja z Krainy Czarów, Piotruś Pan oraz Pinokio. Czy uda mu się przejąć rolę Wielkiego Czytelnika po cioci Eleonorze i pomóc ulubionym postaciom?
  Doskonała animacja oraz niezykła tematyka sprawiają, że film przeznaczony jest nie tylko dla dzieci. Poruszany w nim problem czytania książek oraz klasycznego zwycięstwa dobra nad złem połączony z najznakomitszymi bajkowymi postaciami powodują, że „Sekret Eleonory” to wyjątkowa zabawa, a jednocześnie nauka dla najmłodszych. Film został także doceniony na Miedzynarodowym Festiwalu Filmów Animowanych w Annecy, gdzie w 2010 roku dostał Nagrodę Specjalną.
Tytuł oryginalny: Kerity, la maison des contes
reżyser: Dominique Monfery
scenariusz: Anik Leray, Alexandre Reverend
muzyka: Christophe Heral
Produkcja: Francja/Włochy, 76 min, 2009

wtorek, 26 czerwca 2012

Brenna 22-25.06.2012

W czerwcu udało nam się zrealizować rodzinnie jeszcze jeden wypad do Brennej. Spotkaliśmy się z przyjaciółmi a Julia miała towarzystwo nieco trochę starszych dzieci (I i II klasa). Do niedawna wydawało mi się, że jest bardzo ostrożna w kontaktach z nowo poznanymi osobami, ale widzę, że z każdym miesiącem jej to mija. Jest otwarta na ludzi, uważnie ich obserwuje i coraz szybciej wchodzi w relację. Komunikację ułatwia jej to, że ma piękny i bogaty język, co pozwala jej wyrażać w pełni swoje myśli i odczucia.
No i po każdej wyprawie wracamy z dojrzalszą córką :-)


piątek, 22 czerwca 2012

Drugi rok zajęć z rytmiki

Zakończyłyśmy drugi rok zajęć z rytmiki w MDK w Mikołowie. Julia uczęszczała do grupy dzieci starszych i świetnie sobie radziła. W drugim semestrze towarzyszyła nam Marysia. Obie dziewczynki śpiewały do mikrofonu piosenkę "Maszeruje wiosna" podczas występu podsumowującego zajęcia.
Moje dziecko czuje się na scenie jak ryba w wodzie, nie odczuwa żadnej tremy, wszystko jest  ciekawe i absorbujące. Podczas wystąpienia spokojnie oddawała się kontemplacji widowni i ruchu na scenie, śpiewając niejako przy okazji :-)
Zapis występu na poniższych filmach.



wtorek, 12 czerwca 2012

Brenna 7-10.06.2012

Spędziliśmy niesamowity, rodzinny weekend w Brennej! Julia nauczyła się już robić zdjęcia i coraz częściej sięga po aparat. Dzięki temu znowu mamy z J. wspólne fotografie :-)
Przebywanie z dala od cywilizacji działa na nas wszystkich relaksująco, ale na córce mogłam to obserwować gołym okiem - żadnego marudzenie, duża samodzielność od ubierania po wylewanie sisiu z nocnika, radosny pyszczek on rana, aż do zaśnięcia (czy raczej padnięcia) ;-) Całe dnie spędzone na dworze: w strumieniu, na polance i w lesie, każdy posiłek zjedzony po chmurką. I najważniejsze - wyprawa na Przełęcz Salmopolską. Julia zrobiła ponad 11 km, bez najmniejszego marudzenia. Zwyczajnie przeszła cały odcinek, rozmawiając z nami, śpiewając i podskakując. Na Salmopolu zatrzymaliśmy się na pyszny posiłek, a podczas drogi powrotnej Julia stłukła jedno kolanko, dzielnie to jednak znosząc :-) W sobotę mieliśmy gości i Julia cały dzień spędziła w towarzystwie Karolinki.
Kidy dziecko przebywa całe dnie na łonie przyrody, obserwując sarny pasące się na polanie, żaby spotkane na leśnych ścieżkach, ptactwo harcujące w zaroślach i wędruje wszędzie z lupom, jak mały detektyw,  jest to dla niego nieustająca lekcja biologii. Nawet kaczka z kaczętami trafiła nad nasz mini zbiornik wodny koło strumienia :-)
Poniżej kilka zdjęć, a więcej w galerii.


w drodze na Przełęcz Salmopolską

przerwa na posiłek

trociny

zbite kolanko


zabawy z Karolką

dziewczyny ciągle zaśmiewały się do łez

kaczka z kaczętami