sobota, 16 lutego 2013

Metro, Kalimba i Kopernik - Dzień 4

Z listu do rodzinki:


Wczoraj główną atrakcją była jazda metrem, musiałam tylko znaleźć jakiś cel podróży. Julia (duża) przypomniała mi o Kalimbie, więc wybrałyśmy się do kawiarni dla dzieci. Tam czułam się jak w niebie. Przez godzinę czytałam Murakamiego, a moja córka zajmowała się sobą zwiedzając lokal i bawiąc się zabawkami na specjalnie zaaranżowanej przestrzeni. Jazda metrem zrobiła na niej duże wrażenie i wypytała o wszystkie szczegóły dotyczące wagoników jakie jej przyszły do głowy. Przed Kalimbą znajduje się spory plac zabaw, gdzie mnóstwo rodziców z dziećmi spędzało czas w sobotnie południe. Spędziłyśmy tam ponad godzinę.
Następnie podjechałyśmy na Stare Miasto i zrobiłyśmy sobie spacer aż w końcu Julia orzekła, że teraz już pora pójść do Centrum Nauki Kopernik. I co było robić. Znalazłyśmy odpowiedni przystanek i znowu wylądowałyśmy w Koperniku. Tam z racji weekendu kolejka niebotyczna, ciągnąca się na zewnątrz. My mamy karnety, więc po prostu poszłyśmy do kasy po opaski i już. Zjadłyśmy obiad. Potem był mały płacz, że szafka w szatni, którą zajmowałyśmy przez dwa dni była zajęta (cud, że w ogóle jakaś była wolna!). Na szczęście poszłyśmy na te wystawy, na które brakło nam czasu wcześniej, więc było tam mało ludzi, czyli zwiedzanie znowu okazało się przyjemne :-)
Wzięłyśmy też udział w miniwarsztatach i zrobiłyśmy razem okulary 3D.
Ja o 17 byłam już tak zmęczona, że rozpoczęłam negocjacje w związku z powrotem do domu. Oj nie było to proste. Trzeba przecież jeszcze pomoczyć się w wodzie i odkopać kości ;-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz