Miałyśmy wczoraj bardzo kobiecy dzień. Po pracy zabrałam Julię na zakupy :-) Gdy udało nam się zrobić sprawunki (buty, tunika i spódniczka) poszłyśmy sobie do pierogarnii na obiad. Julia sama wybrała miejsce, mając wielką ochotę na pierogi z jagodami. Zadowoliła się wersją z truskawkami, bo to jeszcze nie sezon na owoce leśne. Kiedy skończyłyśmy jeść, poprosiła czy możemy jeszcze sobie trochę posiedzieć i porozmawiać :-) To było super! Siedziałyśmy więc i opowiadałyśmy sobie różne historie. Następnie te słodkie pierogi trzeba było wybiegać, więc w drodze do domu zatrzymałyśmy się w parku na placu zabaw. Ponieważ nie było innych dzieci, Julka mogła zmieniać do woli obiekty swoich harców. Po powrocie do domu była tak pełna wrażeń, że sama zajęła się zabawą w bal (ciągle przetwarza tego "Kopciuszka" z Ateneum) i robienie przyjęcia. Nie bardzo chciała mojego towarzystwa w tych działaniach, towarzyszyłam jej zatem nad deską do prasowania i też było fajnie :-)
To była bardzo udane babskie popołudnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz