Po czerwcowej wyprawie na Przełęcz Salmopolską oceniliśmy, że Julia bez problemu poradzi sobie z poważniejszą trasą. Wczoraj o 5.00 wyruszyliśmy do Wisły. Po 6.00 wychodziliśmy na Stożek z Wisły Dziechcinki. O 8.15 jedliśmy śniadanie w schronisku na Stożku nasyceni wcześniej pięknymi widokami wznoszącego się coraz wyżej słońca, fantazyjnych chmur i statecznych szczytów górskich. Na początku naszej wędrówki trochę padało, ale dzięki temu las i trawa mieniły się wszystkimi barwami tęczy w porannym słońcu.
|
widok ze Stożka |
|
śniadanie w schronisku na Stożku |
Potem ambitni rodzice postanowili zejść ze Stożka czeskim niebieskim szlakiem, co było z Julią niezłym przeżyciem ze względu na ostre zejście [obok koło zataczał spokojnie żółty i pewnie bylibyśmy nim szybciej]. Dalej szliśmy piękną widokową trasą w kierunku Soszowa, gdzie pod schroniskiem spotkaliśmy się z innymi uczestnikami tej wyprawy. Julce dużą frajdę sprawiało to, że wędruje linią graniczną pomiędzy Polską a Czechami. Stworzyło to wiele okazji do rozmów o państwach, granicach i narodowościach. Momentami była tak zadziwiona, że zamyślała się na kilka chwil ;-)
|
Julia na słupku granicznym na samym szczycie Stożka Wielkiego |
|
w drodze na Soszów |
|
konsultacje |
Po drugim śniadaniu przy schronisku na Soszowie ruszyliśmy na Wielką Czantorię. Ostatni odcinek tej części podróży był stromy, nieco trudny dla małych nóżek ze względu na upał i dość nużący. Pomagały rozmowy o turystach i kulturze w górach, czyli mówieniu na szlaku "dzień dobry" ;-) Została także przypomniana legenda o Wielkim Czantorze i dwóch pięknych pannach Białej i Czarnej. Żeby zachować ciągłość edukacyjną trzeba by się teraz wybrać na Baranią Górę! Przy okazji Julia objadła się leśnych jagód i malin.
|
posiłek na słupku granicznym |
|
leśne maliny |
|
ostatnie podejście na Czantora |
|
Wielka Czantoria zdobyta :-) |
Z Wielkiej Czantorii schodziliśmy wszyscy bardzo sprawnie i szybko, a Julkowe nóżki pędziły co sił do stacji kolejki, skąd zjechałyśmy wyciągiem krzesełkowym. Córka nie bała się, była zachwycona tym co widzi w dole i z wyraźnym smutkiem zeszła na ziemię z ławeczki. Na samym dole mogłyśmy jeszcze poobserwować zawody MTB o Puchar Polski oraz Puchar Centralnej Europy w kolarstwie górskim cross-country format olimpijski.
|
"długo oni jeszcze tak będę gadać..." |
|
zjazd kolejką :-) |
Podsumowanie taty:
1. Z Wisły Dziechcinki na Stożek, potem Soszów i Wielka Czantoria.
2. Tempo Julki = tempo PTTK (czyżby Przelotowe Tempo Turysty Kurdupla?), Stożek > Czantoria planowo 3:30, wyszło ok. 3:25 marszu, nie licząc postojów.
3. Razem ok. 14,5km, czas marszu 5h.
4. Na smutki precelki, precelków pełne kieszenie
zapis trasy na
endomono
zdjęcia na
picasie
chciałbym się kiedyś z Wami wybrać na taką wyprawę, cudownie spędzacie razem czas - pozazdrościć! :)
OdpowiedzUsuńZapraszamy! :-)
OdpowiedzUsuń