Juleczko
Na początku października miałaś ospę córeczko, ale zniosłaś to bardzo dzielnie.
Dzisiaj dostałaś swój pierwszy w życiu antybiotyk, bo rozbolało Cię uszko. Jest to dla mnie duże przeżycie, ale nie mogę ryzykować ewentualnych powikłań. Wczoraj cały dzień leżałaś z gorączką i bólem prawego ucha, a dzisiaj już biegałaś po domu i poprosiłaś o ugotowanie klusek śląskich z mięskiem i sosikiem. Od 9:00 rano czekałaś na ten obiad :-)
Życzę nam dużo zdrowia na te święta. Zresztą ten czas, który siedzimy w domu upływa nam bardzo przyjemnie - na wspólnym tuleniu, czytaniu, robieniu prac plastycznych i matematyce.
Uwielbiasz liczyć, dodawać i bawić się liczbami :-) Poza tym cięgle doskonalisz pisanie. Znasz już prawie cały alfabet i wszędzie widzisz litery. Twój rozwój jest dla mnie tajemnica i sprawia mi niesamowitą radość obserwowanie jak codziennie zdobywasz nową wiedzę, doświadczenie i jaką sprawia Ci to radość.
czwartek, 20 grudnia 2012
piątek, 2 listopada 2012
Literkowo
Julia ma wewnętrzną potrzebę analizowania, nazywania i odwzorowywania liter. Od wczoraj jest jak w transie i ciągle chciałaby pisać :-) Samogłoski zna od dawna, a niektóre wyrazy - MAMA, TATA, JULIA, MARYSIA, BABCIA także rozpoznaje od kilku miesięcy. Z literkami bawiłyśmy się etapami, w zależności, czy Julia miała ochotę czy nie. Łączyłam metodę Domana z metodą profesor Cieszyńskiej, ale wolną wolę w to czy się uczyć i jak się bawić zostawiałam córce. Zresztą, ona jest taka asertywna i zdeterminowana, że doskonale wie, co i kiedy ma ochotę robić, więc jakieś tam moje sugestie czy propozycje i tak na nic by się zdały, gdyby Julia była przeciwna ;-)
Myślę, że przedszkole przyczyniło się do jej obecnej fascynacji pismem, bo od dłuższego czasu przynosi do domu po kilka kartek zapisanych różnymi literami i cyframi. Wypełniała też strony w Elementarzu do nauki pisania, zapisuje słowa na tablicy, rozpoznaje słowa w serii z Zakamarków o Bincie, Lalo i Babo i sylaby w zeszytach Cieszyńskiej, a od wczoraj pisze w Wordzie.
poniedziałek, 22 października 2012
Ospa
Na początku października Juleczka przechodziła ospę. Zanim się zorientowałam, że to ospa - Julia przez tydzień chodziła do przedszkola i zaraziła dzieci, które jeszcze nie chorowały. No więc ja, genialna matka dopiero trzeciego dnia pojawiających się tu i ówdzie kropek załapałam, że to może niekoniecznie są ugryzienia komara... :D
W każdym razie spędziłyśmy bardzo miły tydzień w domu na pieczeniu, układaniu puzzli i pracach plastycznych.
Potem był mały kryzys w chodzeniu do przedszkola, ale po ponownej adaptacji Julia z nowym zapałem maszeruje rano na spotkanie z dziećmi.
W każdym razie spędziłyśmy bardzo miły tydzień w domu na pieczeniu, układaniu puzzli i pracach plastycznych.
Potem był mały kryzys w chodzeniu do przedszkola, ale po ponownej adaptacji Julia z nowym zapałem maszeruje rano na spotkanie z dziećmi.
sobota, 8 września 2012
Pierwszy tydzień przedszkola
Julia rozpoczęła swój nowy etap w życiu łagodnie i radośnie. Przez trzy pierwsze dni była bardzo entuzjastycznie nastawiona a w czwartek miała mały kryzys. Na szczęście rozstałyśmy się spokojnie i bez łez. Prosiaczek został zabrany do przedszkola jako chustka do nosa i dzielnie pełnił swoją funkcja w dwóch ostatnich dniach.
W piątek były już zajęcia z angielskiego i rytmiki, a po powrocie Julia przez trzy godziny bawiła się w swoim pokoju w przedszkole ;-)
Posiłki zjada chętnie, piosenki śpiewa, angielski jej się podoba, pani jest miła, dzieci są empatyczne... Ufff... Jesteśmy dobrej myśli!
W piątek były już zajęcia z angielskiego i rytmiki, a po powrocie Julia przez trzy godziny bawiła się w swoim pokoju w przedszkole ;-)
Posiłki zjada chętnie, piosenki śpiewa, angielski jej się podoba, pani jest miła, dzieci są empatyczne... Ufff... Jesteśmy dobrej myśli!
Julia jest w grupie Grzybków :-) A to jest jej pierwsza praca plastyczna wywieszona w szatni. |
Lista teatrzyków zaplanowanych na cały rok |
poniedziałek, 3 września 2012
Przedszkolak
Ależ miałyśmy dziś fantastyczny dzień! Julia spędziła część dnia w przedszkolu. Ja byłam zdenerwowana, ale starałam się być dzielna. Całus na pożegnanie i już jej nie było. Julia uwielbia obserwować, zajęła się więc analizowaniem sali, koleżanek i kolegów i przestała mnie widzieć, chociaż jeszcze chwilę rozmawiałam z Panią Moniką. Przyszłam po nią po obiedzie. Radośnie się przytuliła, a potem już trwał słowotok i powoli dowiedziałam się wszystkiego: śniadanie i obiad były smaczne i zjadła z apetytem, bawiła się w nowe zabawy, jedna dziewczynka ciągle płakała, bo tęskniła do swojej mamusi, każde dziecko ma swoją szufladę w sali, gdzie może chować swoje prace plastyczne.
W domu czekała na nią niespodzianka :-)
Po południu byłam z córką na Dziecięcej Akademii Lekkoatletycznej (DAL). Ja biegałam, ona uczestniczyła w zajęciach. Była najmłodsza wśród uczestników. Radzi sobie świetnie, dzielnie znosi porażki sportowe, czyli fakt, że nie zawsze wygrywa i nie zawsze jest pierwsza. Super znajduje się w sytuacjach rywalizacji drużynowej, choć zespół, w którym gra ma niewielkie szanse, aby wygrywać ;-) Dzieci ją wspierają, a pani trener ma wspaniałe podejście do maluchów. No i mogła się wybiegać, bo w przeciwnym wypadku zagadałaby mamę na śmierć :D
W domu czekała na nią niespodzianka :-)
Po południu byłam z córką na Dziecięcej Akademii Lekkoatletycznej (DAL). Ja biegałam, ona uczestniczyła w zajęciach. Była najmłodsza wśród uczestników. Radzi sobie świetnie, dzielnie znosi porażki sportowe, czyli fakt, że nie zawsze wygrywa i nie zawsze jest pierwsza. Super znajduje się w sytuacjach rywalizacji drużynowej, choć zespół, w którym gra ma niewielkie szanse, aby wygrywać ;-) Dzieci ją wspierają, a pani trener ma wspaniałe podejście do maluchów. No i mogła się wybiegać, bo w przeciwnym wypadku zagadałaby mamę na śmierć :D
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
R w strychu
Dzisiaj rano, wybierałyśmy się z Julią na poddasze powiesić górę prania po wakacjach w Brennej. Julia powiedziała strych i bardzo dumna zaczęła powtarzać to słowo w kółko :-)
Pięknie dźwięczy R kiedy córka mówi strych i wiatr i inne słowa gdzie jest połączenie "t" i "r". Czekam na dalsze doskonalenie literki R w wymowie i pracuje poprzez zabawę nad wymową S, C, Z bo czasami Julia zamiast wymieniowych liter mówi SZ, CZ, RZ ;-)
Pięknie dźwięczy R kiedy córka mówi strych i wiatr i inne słowa gdzie jest połączenie "t" i "r". Czekam na dalsze doskonalenie literki R w wymowie i pracuje poprzez zabawę nad wymową S, C, Z bo czasami Julia zamiast wymieniowych liter mówi SZ, CZ, RZ ;-)
czwartek, 26 lipca 2012
Browarek na Jurze
Browarek to takie magiczne miejsce odkryte przez naszych bliskich znajomych. Działka znajduje się na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i jest pięknie położona. Z jednej strony graniczy z lasem, a po przeciwnej z nitką kolei PKP (Warszawa-Katowice), natomiast po bokach z rzeką Białką i lasem :-) W tym roku byliśmy tam już po raz trzeci.
Galerie zdjęć: Browarek 2009, Browarek 2010, Browarek 2012.
Bardzo lubię te wspólne pobyty, bo dzięki nim Julia może spędzać całe dnie na świeżym powietrzu i z innymi dziećmi. Obserwuję jak radzi sobie w relacjach z innymi, walczy o swoją przestrzeń, uczy się rywalizacji, poznaje nowe zabawy, doświadcza nowych rzeczy. Każda podróż, wyjazd i wycieczka to dla maluchów wielki krok w rozwoju, nabywaniu nowych umiejętności i poznawaniu świata. Po każdym powrocie widzę te nowe osiągnięcia i wiem, że podróże uczą szybciej i lepiej niż cała dydaktyka świata :-)
Co robiłyśmy? Zbierałyśmy maliny i jagody leśne, chodziłyśmy na długie spacery, oglądałyśmy zamki (Mirów, Bobolice, Morsko), kąpałyśmy się w jeziorze (Kostkowice), biegałyśmy, skakałyśmy i cieszyłyśmy się każdą pogodą jak nam się trafiła :-) Było fantastycznie!
Galerie zdjęć: Browarek 2009, Browarek 2010, Browarek 2012.
Bardzo lubię te wspólne pobyty, bo dzięki nim Julia może spędzać całe dnie na świeżym powietrzu i z innymi dziećmi. Obserwuję jak radzi sobie w relacjach z innymi, walczy o swoją przestrzeń, uczy się rywalizacji, poznaje nowe zabawy, doświadcza nowych rzeczy. Każda podróż, wyjazd i wycieczka to dla maluchów wielki krok w rozwoju, nabywaniu nowych umiejętności i poznawaniu świata. Po każdym powrocie widzę te nowe osiągnięcia i wiem, że podróże uczą szybciej i lepiej niż cała dydaktyka świata :-)
Co robiłyśmy? Zbierałyśmy maliny i jagody leśne, chodziłyśmy na długie spacery, oglądałyśmy zamki (Mirów, Bobolice, Morsko), kąpałyśmy się w jeziorze (Kostkowice), biegałyśmy, skakałyśmy i cieszyłyśmy się każdą pogodą jak nam się trafiła :-) Było fantastycznie!
sobota, 14 lipca 2012
Stożek - Soszów - Wielka Czantoria z Julią
Po czerwcowej wyprawie na Przełęcz Salmopolską oceniliśmy, że Julia bez problemu poradzi sobie z poważniejszą trasą. Wczoraj o 5.00 wyruszyliśmy do Wisły. Po 6.00 wychodziliśmy na Stożek z Wisły Dziechcinki. O 8.15 jedliśmy śniadanie w schronisku na Stożku nasyceni wcześniej pięknymi widokami wznoszącego się coraz wyżej słońca, fantazyjnych chmur i statecznych szczytów górskich. Na początku naszej wędrówki trochę padało, ale dzięki temu las i trawa mieniły się wszystkimi barwami tęczy w porannym słońcu.
widok ze Stożka |
śniadanie w schronisku na Stożku |
Julia na słupku granicznym na samym szczycie Stożka Wielkiego |
w drodze na Soszów |
konsultacje |
Po drugim śniadaniu przy schronisku na Soszowie ruszyliśmy na Wielką Czantorię. Ostatni odcinek tej części podróży był stromy, nieco trudny dla małych nóżek ze względu na upał i dość nużący. Pomagały rozmowy o turystach i kulturze w górach, czyli mówieniu na szlaku "dzień dobry" ;-) Została także przypomniana legenda o Wielkim Czantorze i dwóch pięknych pannach Białej i Czarnej. Żeby zachować ciągłość edukacyjną trzeba by się teraz wybrać na Baranią Górę! Przy okazji Julia objadła się leśnych jagód i malin.
posiłek na słupku granicznym |
leśne maliny |
ostatnie podejście na Czantora |
Wielka Czantoria zdobyta :-) |
Z Wielkiej Czantorii schodziliśmy wszyscy bardzo sprawnie i szybko, a Julkowe nóżki pędziły co sił do stacji kolejki, skąd zjechałyśmy wyciągiem krzesełkowym. Córka nie bała się, była zachwycona tym co widzi w dole i z wyraźnym smutkiem zeszła na ziemię z ławeczki. Na samym dole mogłyśmy jeszcze poobserwować zawody MTB o Puchar Polski oraz Puchar Centralnej Europy w kolarstwie górskim cross-country format olimpijski.
"długo oni jeszcze tak będę gadać..." |
zjazd kolejką :-) |
Podsumowanie taty:
1. Z Wisły Dziechcinki na Stożek, potem Soszów i Wielka Czantoria.
2. Tempo Julki = tempo PTTK (czyżby Przelotowe Tempo Turysty Kurdupla?), Stożek > Czantoria planowo 3:30, wyszło ok. 3:25 marszu, nie licząc postojów.
3. Razem ok. 14,5km, czas marszu 5h.
4. Na smutki precelki, precelków pełne kieszenie
zapis trasy na endomono
zdjęcia na picasie
niedziela, 1 lipca 2012
1. rodzinna wycieczka rowerowa 2012
Wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i o 8.30 ruszaliśmy w trasę :-) Celem wycieczki była Msza Św. w Grocie Lourdzkiej w Panewnikach. Dzień zapowiadał się bardzo upalnie, więc zdecydowaliśmy się na wcześniejszy rekonesans po okolicy, aby po nabożeństwie zmykać prosto do domu. Bardzo lubię te wspólne wyjazdy. Julia obserwuje przyrodę, świat i fascynujący ją ostatnio horyzont ze swojego fotelika, czasami zatrzymujemy się aby dotknąć zboża lub zebrać materiał do domowych eksperymentów i badań. Zapis trasy tutaj.
Po tak aktywnym poranku, spędziliśmy leniwe popołudnie czytając i robiąc wprawki do pisania (wypełnianie książeczki ze szlaczkami).
Po tak aktywnym poranku, spędziliśmy leniwe popołudnie czytając i robiąc wprawki do pisania (wypełnianie książeczki ze szlaczkami).
sobota, 30 czerwca 2012
Sekret Eleonory
Dziś miałyśmy z Julią pierwszy wspólny wieczór filmowy. Sekret Eleonory od dawna czekał na odpowiednią chwilę. Oglądałyśmy z projektora na ścianie, leżąc wtulone w siebie na naszej czytelniczej sofie. Julka była bardzo przejęta i podekscytowana, siedziała cichutko, jak zaklęta i co jakiś czas z zapatrzenia wyrywała się rozpoznając kolejne postaci z książek :-)
Film jest piękny pod względem estetycznym i fabularnym. Warto zobaczyć go wspólnie z dzieckiem, a my wrócimy do niego jeszcze nie jeden raz!
Opis filmu (Źródło: Mały Gutek)
Film jest piękny pod względem estetycznym i fabularnym. Warto zobaczyć go wspólnie z dzieckiem, a my wrócimy do niego jeszcze nie jeden raz!
Mały Gutek - Sekret Eleonory |
Opis filmu (Źródło: Mały Gutek)
„Sekret Eleonory” to animowana podróż do magicznego i bajkowego świata książek, gdzie znakomite postaci, znane każdemu małemu czytelnikowi, ożywają, a czytanie staje się umiejętnością na wagę złota. Rodzina małego Nataniela dostaje w spadku po cioci Eleonorze dom wraz z bogatą biblioteką. Problemy finansowe rodziców chłopca sprawiają, że bezcenne książki, a w tym pierwsze wydania bajek Perraulta i baśni braci Grimm, mają zostać sprzedane. w chwili kiedy Nataniel odkrywa, że biblioteka cioci Eleonory ma niezwykłą moc, zaczyna szukać sposobu by ocalić książki oraz ich bohaterów dla kolejnych pokoleń. Pomagają mu w tym m.in. Alicja z Krainy Czarów, Piotruś Pan oraz Pinokio. Czy uda mu się przejąć rolę Wielkiego Czytelnika po cioci Eleonorze i pomóc ulubionym postaciom?
Doskonała animacja oraz niezykła tematyka sprawiają, że film przeznaczony jest nie tylko dla dzieci. Poruszany w nim problem czytania książek oraz klasycznego zwycięstwa dobra nad złem połączony z najznakomitszymi bajkowymi postaciami powodują, że „Sekret Eleonory” to wyjątkowa zabawa, a jednocześnie nauka dla najmłodszych. Film został także doceniony na Miedzynarodowym Festiwalu Filmów Animowanych w Annecy, gdzie w 2010 roku dostał Nagrodę Specjalną.
Tytuł oryginalny: Kerity, la maison des contes
reżyser: Dominique Monfery
scenariusz: Anik Leray, Alexandre Reverend
muzyka: Christophe Heral
Produkcja: Francja/Włochy, 76 min, 2009
wtorek, 26 czerwca 2012
Brenna 22-25.06.2012
W czerwcu udało nam się zrealizować rodzinnie jeszcze jeden wypad do Brennej. Spotkaliśmy się z przyjaciółmi a Julia miała towarzystwo nieco trochę starszych dzieci (I i II klasa). Do niedawna wydawało mi się, że jest bardzo ostrożna w kontaktach z nowo poznanymi osobami, ale widzę, że z każdym miesiącem jej to mija. Jest otwarta na ludzi, uważnie ich obserwuje i coraz szybciej wchodzi w relację. Komunikację ułatwia jej to, że ma piękny i bogaty język, co pozwala jej wyrażać w pełni swoje myśli i odczucia.
No i po każdej wyprawie wracamy z dojrzalszą córką :-)
No i po każdej wyprawie wracamy z dojrzalszą córką :-)
piątek, 22 czerwca 2012
Drugi rok zajęć z rytmiki
Zakończyłyśmy drugi rok zajęć z rytmiki w MDK w Mikołowie. Julia uczęszczała do grupy dzieci starszych i świetnie sobie radziła. W drugim semestrze towarzyszyła nam Marysia. Obie dziewczynki śpiewały do mikrofonu piosenkę "Maszeruje wiosna" podczas występu podsumowującego zajęcia.
Moje dziecko czuje się na scenie jak ryba w wodzie, nie odczuwa żadnej tremy, wszystko jest ciekawe i absorbujące. Podczas wystąpienia spokojnie oddawała się kontemplacji widowni i ruchu na scenie, śpiewając niejako przy okazji :-)
Zapis występu na poniższych filmach.
Moje dziecko czuje się na scenie jak ryba w wodzie, nie odczuwa żadnej tremy, wszystko jest ciekawe i absorbujące. Podczas wystąpienia spokojnie oddawała się kontemplacji widowni i ruchu na scenie, śpiewając niejako przy okazji :-)
Zapis występu na poniższych filmach.
wtorek, 12 czerwca 2012
Brenna 7-10.06.2012
Spędziliśmy niesamowity, rodzinny weekend w Brennej! Julia nauczyła się już robić zdjęcia i coraz częściej sięga po aparat. Dzięki temu znowu mamy z J. wspólne fotografie :-)
Przebywanie z dala od cywilizacji działa na nas wszystkich relaksująco, ale na córce mogłam to obserwować gołym okiem - żadnego marudzenie, duża samodzielność od ubierania po wylewanie sisiu z nocnika, radosny pyszczek on rana, aż do zaśnięcia (czy raczej padnięcia) ;-) Całe dnie spędzone na dworze: w strumieniu, na polance i w lesie, każdy posiłek zjedzony po chmurką. I najważniejsze - wyprawa na Przełęcz Salmopolską. Julia zrobiła ponad 11 km, bez najmniejszego marudzenia. Zwyczajnie przeszła cały odcinek, rozmawiając z nami, śpiewając i podskakując. Na Salmopolu zatrzymaliśmy się na pyszny posiłek, a podczas drogi powrotnej Julia stłukła jedno kolanko, dzielnie to jednak znosząc :-) W sobotę mieliśmy gości i Julia cały dzień spędziła w towarzystwie Karolinki.
Kidy dziecko przebywa całe dnie na łonie przyrody, obserwując sarny pasące się na polanie, żaby spotkane na leśnych ścieżkach, ptactwo harcujące w zaroślach i wędruje wszędzie z lupom, jak mały detektyw, jest to dla niego nieustająca lekcja biologii. Nawet kaczka z kaczętami trafiła nad nasz mini zbiornik wodny koło strumienia :-)
Poniżej kilka zdjęć, a więcej w galerii.
Przebywanie z dala od cywilizacji działa na nas wszystkich relaksująco, ale na córce mogłam to obserwować gołym okiem - żadnego marudzenie, duża samodzielność od ubierania po wylewanie sisiu z nocnika, radosny pyszczek on rana, aż do zaśnięcia (czy raczej padnięcia) ;-) Całe dnie spędzone na dworze: w strumieniu, na polance i w lesie, każdy posiłek zjedzony po chmurką. I najważniejsze - wyprawa na Przełęcz Salmopolską. Julia zrobiła ponad 11 km, bez najmniejszego marudzenia. Zwyczajnie przeszła cały odcinek, rozmawiając z nami, śpiewając i podskakując. Na Salmopolu zatrzymaliśmy się na pyszny posiłek, a podczas drogi powrotnej Julia stłukła jedno kolanko, dzielnie to jednak znosząc :-) W sobotę mieliśmy gości i Julia cały dzień spędziła w towarzystwie Karolinki.
Kidy dziecko przebywa całe dnie na łonie przyrody, obserwując sarny pasące się na polanie, żaby spotkane na leśnych ścieżkach, ptactwo harcujące w zaroślach i wędruje wszędzie z lupom, jak mały detektyw, jest to dla niego nieustająca lekcja biologii. Nawet kaczka z kaczętami trafiła nad nasz mini zbiornik wodny koło strumienia :-)
Poniżej kilka zdjęć, a więcej w galerii.
w drodze na Przełęcz Salmopolską |
przerwa na posiłek |
trociny |
zbite kolanko |
zabawy z Karolką |
dziewczyny ciągle zaśmiewały się do łez |
kaczka z kaczętami |
Subskrybuj:
Posty (Atom)