sobota, 1 stycznia 2011

Naleśnikarnia


Julia opowiada jak w transie. Buzia jej się nie zamyka. Ciągle prosi aby jej czytać "Dzieci z ulicy Awanturników". Imionami bohaterów obdarowała już siebie i Marysię, rozdzieliła też role pomiędzy innych członków rodziny :-)

Wczoraj, w ostatni dzień roku 2010 zrobiłyśmy sobie małą przyjemność. Był wietrzny i ponury dzień, a musiałyśmy wybrać się do centrum po małe sprawunki sylwestrowe. Wzięłam sanki i było nawet przyjemnie :-) Po zakupach poszłyśmy do naleśnikarni (lestaulacji) i zamówiłyśmy rosołek dla Julki i herbatę z cytryną dla mnie. Moja mała gadułka była zachwycona. Oczywiście miałyśmy ze sobą książkę o "z Awanturników" i czekając na zamówienie czytałam jej fragmenty. Jak jadła rozgrzewający rosół to na dłuższą chwilę  zamyśliła się obserwując innych gości. Była przy tym bardzo skupiona i uważna. To nasze takie pierwsze wspólne (tylko z mamą) wyjście do restauracji i nie wiem, której z nas sprawiło więcej radości. Po powrocie do domu Julka długo bawiła się z nami w lestaulację przygotowując losołek raz dla mnie, raz dla Jaśka.

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku Córeczko :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz