wtorek, 7 lutego 2012

Pewnego dnia przy śniadaniu...

Dzisiaj obudziłam się ok 8.00 rano słysząc, że moje dziecko już działa w kuchni. Zastałam córkę ubraną i gotową do śniadania. Po raz pierwszy samodzielnie założyła na siebie wszystkie części garderoby. Od dawna już decyduje co na siebie założy. Mogę jedynie proponować pewne rozwiązania, ale to ona podejmuje decyzję od majteczek po tunikę czy sukienkę. Ostatnio miała zwyczaj ubierać się grubo po śniadaniu, na wyraźną naszą prośbę. Dzisiaj widać uznała, że coś trzeba ze sobą zrobić zanim mama wreszcie się obudzi ;-)
Najbardziej urocze było to, że rajstopki i koszulka zostały założone tył na przód. Oczywiście nie śmiałam proponować przebierania.
Następnie moje niezwykle samodzielne dziecko poprosiło na śniadanie racuszki, ale bez jabłka!
Po czym zjadło wszystkie cztery sztuki, każda z innym nałożeniem (cukier puder, golden syrup, nutella, powidła śliwkowe). Kiedy już dołączyłam do niej ze swoimi kanapkami i siedziałyśmy obok siebie słuchając po raz nie wiadomo który "Dzikich łabędzi" Julia rozmarzonym głosem (takim jak to potrafią trzy i pół latki) rzekła:
"Mamusiu jak to wspaniale tak sobie siedzieć razem, jeść śniadanie i patrzeć na modrzewia. I słuchać bajki o Elizie." Tu nastąpił przytul i łokciowanie.
Tak fantastycznie zaczęłyśmy dzisiejszy dzień :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz