Dzisiaj rano wychodziłam z domu bardzo wcześnie do pracy. Julia siedzi przy stole i zajada grzankę, a ja się ubieram do wyjścia. Żegnając się z nią mówię, żeby dokończyła swoje śniadanko i poszła się pobawić, a jak się znudzi to ma obudzić tatę. Uznała, że już jej się nudzi ;-) Po czym zadecydowała, że mam już wychodzić bo się spóźnię. Oczywiście tato czuwał w swoim łóżku.
Po popołudniu byłyśmy na ostatnich zajęciach z rytmiki w tym semestrze. Julia pięknie zaśpiewała piosenkę o zimie przy pianinie, dzwoniąc podczas refrenu dzwoneczkiem. To nie jest takie proste dla malucha, aby dzwonić wtedy, gdy trzeba a nie przez cały czas :-) Podczas jednej z zabaw ruchowych, dzieci biegały dookoła dywanu, w czasie gdy pani Andronika grała na pianinie, miały też za zadanie wymijać się, ale tak, aby nie potrącić osoby wymijanej. Julka skupiła się na bieganiu i kiedy muzyka ucichła wszystkie dzieci wskoczyły na dywan, a Julia uderzyła w płacz... Panie nie rozumiały o co chodzi, ja w pierwszej chwili też, ale szybko wyjaśniło się, że Julia nie zdążyła nikogo wyminąć, a czuła, że jest to konieczne do prawidłowego wykonania ćwiczenia. Myślę, że po raz pierwszy uzmysłowiłam sobie i zaobserwowałam u mojego dziecka, że jest ambitne.
Tak więc mam dzielną i ambitną córeczkę :-)
W piątek spadł wreszcie długo wyczekiwany śnieg, więc mogliśmy wybrać się na sanki, wojnę śnieżkami i długie spacery. To jest pierwsza zima, z której Julia cieszy się i korzysta nieograniczenie, swobodnie, pewna, sprawna, zwinna, ze świetną kondycją. W zeszłym roku jeszcze nie wszystkie jej ruchy pod warstwami ubrań były zborne i sprawne. Zabawy na śniegu dają ogromną frajdę i radość :-)
U nas tegoroczny śnieg był tęsknie wyczekiwany z jeszcze jednego powodu. Mąż od jakiegoś czasu przekonywał Julię, aby spała całą noc w swoim łóżku i przestała do nad przychodzić. Córka upierała się, że zacznie spać sama jak będą jej urodziny. Tato jednak przekonał ją, żeby zaczęła przesypiać samodzielnie całą noc jak spadnie śnieg. No cóż zaczęliśmy mieć wrażenie, że prędzej będą jej urodziny niż śnieżna zima :-)
Jednak od piątku mamy śnieg, a Julka śpi sama. Jeśli musi wstać na siusiu to nocniczek czeka obok jej łóżka i potem Julka wraca do siebie (czasem trzeba ją odprowadzić, ale nie protestuje, hihi). Rano jak wstawała przez weekend to miała przygotowane kolorowanki i lego, więc siadała do zabawy. W sobotę przyszła do nas o 8.20 :-) Wspaniale!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz