Ależ miałyśmy dziś fantastyczny dzień! Julia spędziła część dnia w przedszkolu. Ja byłam zdenerwowana, ale starałam się być dzielna. Całus na pożegnanie i już jej nie było. Julia uwielbia obserwować, zajęła się więc analizowaniem sali, koleżanek i kolegów i przestała mnie widzieć, chociaż jeszcze chwilę rozmawiałam z Panią Moniką. Przyszłam po nią po obiedzie. Radośnie się przytuliła, a potem już trwał słowotok i powoli dowiedziałam się wszystkiego: śniadanie i obiad były smaczne i zjadła z apetytem, bawiła się w nowe zabawy, jedna dziewczynka ciągle płakała, bo tęskniła do swojej mamusi, każde dziecko ma swoją szufladę w sali, gdzie może chować swoje prace plastyczne.
W domu czekała na nią niespodzianka :-)
Po południu byłam z córką na Dziecięcej Akademii Lekkoatletycznej (DAL). Ja biegałam, ona uczestniczyła w zajęciach. Była najmłodsza wśród uczestników. Radzi sobie świetnie, dzielnie znosi porażki sportowe, czyli fakt, że nie zawsze wygrywa i nie zawsze jest pierwsza. Super znajduje się w sytuacjach rywalizacji drużynowej, choć zespół, w którym gra ma niewielkie szanse, aby wygrywać ;-) Dzieci ją wspierają, a pani trener ma wspaniałe podejście do maluchów. No i mogła się wybiegać, bo w przeciwnym wypadku zagadałaby mamę na śmierć :D