środa, 8 lutego 2012

Okulista

W zeszłym tygodniu byłyśmy u okulisty dziecięcego w Tychach na konsultacji. Julia czasami skarży się, że bolą ją oczy. Wspaniały Pan Doktor z genialnym wyczuciem i podejściem do dzieci zbadał oczy i orzekł, że wszystko jest w porządku, ale to nic nie znaczy u takiego malucha. Tak więc przepisał atropinę i miałyśmy się zgłosić na wizytę po serii zakropleń.
Podawanie kropli do oczu nie należało do ulubionych zajęć naszej córki, ale jak trzeba to trzeba. Dzisiaj rano obyło się bez wrzasków. Po uprzednim zapewnieniu - Bardzo Cię kocham mamusiu. Dzisiaj nie będę wrzeszczeć, obiecuję - spokojnie podałam ostatnią dawkę leku.
Dzisiaj, po atropinie, lekarz ocenił wadę wzroku na -1,5, ale w tym wieku to się mieści w granicach normy i jest związane z fizjologią. Kontrola za 2-3 miesiące. Dostałyśmy kropelki na wszelki wypadek, gdyby się skarżyła na ból oczu w związku z jakimś zatarciem, czy małym zapaleniem spojówek.

Julia wspaniale radzi sobie podczas takich wizyt, jest chętna do współpracy, ciekawa tego co ją czeka. Wcześniej zawsze jej wszystko opowiadam, staram się oswoić i zapewniam, że ja cały czas będę jej towarzyszyć. Na pierwszym spotkaniu musiałam powtarzać każde polecenie okulisty, a dzisiaj już moje wsparcie nie było potrzebne. Nawet sobie razem z panem pożartowała. Tak więc kolejny lekarz, po pediatrze i stomatologu, został oswojony :-)

wtorek, 7 lutego 2012

Pewnego dnia przy śniadaniu...

Dzisiaj obudziłam się ok 8.00 rano słysząc, że moje dziecko już działa w kuchni. Zastałam córkę ubraną i gotową do śniadania. Po raz pierwszy samodzielnie założyła na siebie wszystkie części garderoby. Od dawna już decyduje co na siebie założy. Mogę jedynie proponować pewne rozwiązania, ale to ona podejmuje decyzję od majteczek po tunikę czy sukienkę. Ostatnio miała zwyczaj ubierać się grubo po śniadaniu, na wyraźną naszą prośbę. Dzisiaj widać uznała, że coś trzeba ze sobą zrobić zanim mama wreszcie się obudzi ;-)
Najbardziej urocze było to, że rajstopki i koszulka zostały założone tył na przód. Oczywiście nie śmiałam proponować przebierania.
Następnie moje niezwykle samodzielne dziecko poprosiło na śniadanie racuszki, ale bez jabłka!
Po czym zjadło wszystkie cztery sztuki, każda z innym nałożeniem (cukier puder, golden syrup, nutella, powidła śliwkowe). Kiedy już dołączyłam do niej ze swoimi kanapkami i siedziałyśmy obok siebie słuchając po raz nie wiadomo który "Dzikich łabędzi" Julia rozmarzonym głosem (takim jak to potrafią trzy i pół latki) rzekła:
"Mamusiu jak to wspaniale tak sobie siedzieć razem, jeść śniadanie i patrzeć na modrzewia. I słuchać bajki o Elizie." Tu nastąpił przytul i łokciowanie.
Tak fantastycznie zaczęłyśmy dzisiejszy dzień :-)

czwartek, 2 lutego 2012

Samodzielność

Dzisiaj Julia samodzielnie i dokładnie pościeliła swoje łóżko: schowała pościel do szuflady, nakryła materac kocykiem i ułożyła poduszki. W minioną sobotę poprosiłam ją aby uprzątnęła z podłogi zabawki, bo chciałam poodkurzać. Kiedy przyszłam do pokoju po jakimś czasie, Julka nie tylko sprzątnęła zabawki, ale i podniosła wszystkie rzeczy z podłogi i ułożyła je na łóżku. Miałam pokój gotowy do sprzątania :-)
Najmilsze jest to, że ona podpatruje to co my robimy i naśladuje nas w tym, ale sama wychodzi z inicjatywą :-)
Zuch dziewczynka!